piątek, 16 maja 2014

Dodajcie mi sekund..

Liczyłam, że dzisiaj na spokojnie napiszę, jednak nic z tego. Po szkole większość czasu przespałam, bo nie mogłam wytrzymać bólu kolana, a teraz muszę się pakować. Jadę do dziadków, tak jak mówiłam.
I z Sudafedu nici. Miałam dostać dzisiaj kieszonkowe, za które chciałam właśnie go kupić, a dostanę w pon-śr. 
Mam tylko nadzieję, że nie zawalę na weekendzie, jak będę poza domem. Trzymajcie za mnie kciuki, oj bardzo się przyda.
Do następnej notki, oby jak najszybciej. .x

środa, 14 maja 2014

#20 Brak czasu + 1 dzień SPD.

Bilans :
* 2 kromki chleba - 132 kcal
* spaghetti - 220 kcal
* kawałek bułki - 100 kcal

Razem : 452 kcal / 500 kcal

Drugie podejście do diety postanowiłam zacząć od dzisiaj, a wczoraj jeszcze sobie odpuścić.
Bilans nie przekroczony. Proszę, niech tak zostanie do reszty diety... Jutro idę po skierowanie do chirurga, jak to okropnie brzmi.
Kończę o 12, więc więcej będę siedzieć w domu i mama będzie latać za mną z jedzeniem. Tak jak dzisiaj. "Zjedz spaghetti." "Zjedz bułkę". "Zjedz milky way'a". "Od rana nic nie jadłaś, umorzysz się". "Nie jadłaś od rana, nie mów, że nie jesteś głodna". Och, nie, nie jestem. !
Obiad już zjadłam dla świętego spokoju. Przed sobotą (jutro lub w piątek) muszę się wybrać do apteki po Sudafed. Nie orientuję się w cenie, ale kosztuje ok. 20 zł, tak. ? Po ile Wy kupowałyście tak orientacyjnie. ?
Nawet nie mam jak odetchnąć, codziennie sprawdziany, kartkówki. Jutro tylko mam dzień bez jakiegokolwiek testu, chyba, że jakiś mądry nauczyciel zrobi nam kartkówkę... ;-;
Dzień minął szybko, o dziwo. Ale zero ćwiczeń. Póki nie pójdę do chirurga i/lub nie przejdzie ból w kolanie i kości pod nim, wolę dodatkowo jeszcze tego nie pogarszać.
Jeszcze dzisiaj lub jutro po szkole nadrobię Wasze blogi, ale jestem pewna, że idzie Wam świetnie. Trzymajcie się. <3

poniedziałek, 12 maja 2014

#19 Chęci wyparowały + replay. !

Wczoraj miał się pojawić post. Miał.
Przyjechali goście i wszystko się spieprzyło. Zawaliłam. Wczoraj, dzisiaj, to jest porażka.
W niedzielę piekłam paluszki z kminkiem, które uwielbiam.. miałam zjeść max. 2.
A wyszło jakieś 20, jak nie więcej. Było dużo śmiania, nawet nie zauważyłam, kiedy je zjadłam. Byłam szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa, to dziwne. A później czar prysł. Rozpłakałam się jak głupia. Tyle zjadłam, że jak szłam spać to jeszcze byłam napchana.
No jak tak można. ? Może ja się do tego nie nadaję. ? Mówię sobie, że mi się uda, zjem mało, bla bla bla. A jak mama czy ktoś inny kupi coś, to prędzej czy później ulegam. No ja tak nie mogę. Dzisiaj to samo. Zjadłam znowu te paluszki, których zostało.
Zaczynam od nowa SPD. Drażni mnie kolor czerwony, chcę od nowa. Kolejne podejście. Cholera, niech mi się uda ten 1 raz. ! Jak to jest, że raz dam radę spokojnie bez głodu być na głodówce, a innego razu już nie. ? To chore. Jutro 1 dzień SPD. Jak tym razem mi się nie uda, szlag mnie trafi. W sobotę wyjeżdżam do dziadków. Na pewno większość czasu spędzimy przy stole, gdzie dziadkowie pozapraszają resztę rodziny, by się pochwalić wnukami, których tyle czasu nie widzieli...pójdę na miasto. Albo zamknę się w pokoju i powiem, że muszę się uczyć na poniedziałek. Może przejdzie ten pomysł. ?

Dzisiaj z ćwiczeń, to tylko 45 min pływania na basenie. Innych nie dam rady. Kolano w jednej nodze boli bardziej niż wcześniej i dodatkowo zaczęła też kość pod kolanem. Faktycznie pójdę do lekarza czy jakiegoś chirurga, bo tak nie mogę. Kuśtykam. Nie mogę ćwiczyć. Daleko tak nie zajadę.

Zastanawiam się nad kupieniem tabletek Sudafed. Tak, byłam przeciwniczką stosowania jakichkolwiek tabletek/ziółek i innych co do tego, ale po części zmieniłam zdanie. Po części.
Któraś z Was stosowała może i coś może o nich powiedzieć. ? 


czwartek, 8 maja 2014

#18 Żywy trup + 5 dzień Skinny Pink Diet.

Bilans : 
* 10 herbatników - 210 kcal
* połowa kromki chleba z sałatą i rzodkiewką - 35 kcal
* 1 porcja paluszków cebulowo-serowych - 77 kcal

Razem : 322 kcal / 400 kcal

Dzień zaliczony, zielony kolor. Jestem szczęśliwa.
Ale tym razem jestem żywym trupem, jak w tytule. Do 1 w nocy robiłam pracę na plastykę, o której dowiedziałam się o 21, miło. Później wstać o 6, z czego byłam nieżywa i zaspałam..z resztą, przez cały dzień jestem nieżywa. Dowiedziałam się ile w najbliższym terminie mam sprawdzianów i się załamałam..jeszcze jutro cholerny test z historii. Geniuszy próbują z nas zrobić, a później wysłać do reklamy McDonalds'a, gdzie 'wyżsi uczeni' z uśmiechem na twarzy mówią, jak to są szczęśliwi, pracując tam. ? Mhm, szczyt marzeń każdego człowieka. No mniejsza..
Zastanawiam się nad kilkoma dniami diety płynnej lub jabłkowej. Nie wiem czy przez kilka dni udałoby mi się wymigać od obiadu, jak to dzisiaj zrobiłam. Spróbuję, co mi szkodzi. ?
Dzisiaj mój bliski kolega miał urodziny i rozdawał cukierki. Wszyscy jedli z uśmiechem. Ja schowałam do piórnika, by nie kusić losu i w domu dołączyły one do reszty słodkiej kolekcji w szufladzie. Nawet mnie nie kusiły, kolejny sukces.
Dzisiaj tak samo mało ćwiczeń, przez to wszystko nie mam siły. A ból w prawym kolanie nasilił się i to strasznie. Rano czuję, jakbym miała stracić nogę. Nie mogę długo trzymać wyprostowanej, zgiętej, no już nie wiem co robić. Może wybiorę się z nią do lekarza. Ale może, boję się by mnie jeszcze od razu nie wsadził na wagę. A może ból samoistnie przejdzie. ?

Ćwiczenia : 
* 70x nożyc pionowych i poziomych
*długi spacer

Jeszcze jutro. Jeden dzień i weekend. Niech już piątek szybko minie, proszę...


środa, 7 maja 2014

#17 Brak chęci..do czegokolwiek + 4 dzień Skinny Pink Diet.

Cześć kruszynki, jak Wam minął dzień. ?
Mój bilans zaliczony, nie przekroczyłam limitu. Wybaczcie, że nie napiszę bilansu, ale nie mam do tego głowy, jak do reszty z resztą. Chyba się przeziębiłam. I do tego okres, no super.
Chcę mi się wymiotować, głowa mnie boli. Kiepsko z moim samopoczuciem, ale mam nadzieję, że to minie. Jutro mam iść z przyjaciółką na koncert jej idola, nie wiem czy dam radę.
Ale pewnie pójdę, nawet jeśli miałabym tam zemdleć czy jeśli by mi głowa pękała. Nie chcę jej wystawić, ani zawieźć. To jej marzenie, a ona sama nie pójdzie. Nie mogę, nie potrafię. Nie chcę. Mało też dzisiaj ćwiczyłam, ze względu, że ze szkoły wróciłam o 16 i od razu poszłam spać, aż do teraz. Tak by wyglądał mój dzisiejszy dzień. Tylko kolejny dzień z nożyc, reszty brak. Muszę to sobie odbić w kolejnych dniach i więcej poćwiczyć. Jeszcze dwa dni. Dwa dni i weekend, to mnie podnosi na duchu. Później idę jeszcze 2 tygodnie do szkoły i tygodniowa wycieczka, na którą nie jadę. Nie mam ochoty, tam nie miałabym jak się pilnować, jak ćwiczyć. ! I jeszcze większość kretynów z mojej klasy jedzie...wolę odpocząć w domu, zdecydowanie.
I dziękuję że wchodzicie na mojego bloga. Przynajmniej od Was mam wsparcie. Dziękuję. <3

wtorek, 6 maja 2014

#16 Najlepiej iść spać + 3 dzień SPD.

Bilans :
* wafel ryżowy - 38 kcal
* 2 cienki plasterki pomidora - 5 kcal
* marchewka - 12 kcal
* jajecznica z 1 jajka bez żadnego masła - 80 kcal
* wafel ryżowy - 38 kcal
* połowa gałki ziemniaków - 87 kcal
* mały filet z piersi kurczaka - 104 kcal
* wafelek - 52 kcal

Razem : 416 kcal / 450 kcal

Zielony kolor wreszcie wrócił, dzień zaliczony. ! Przynajmniej jeden powód do szczęścia.
A reszta..no cóż. Nie wytrzymuję w szkole. Niektórzy tak mnie wkurzają, że mam ochotę im na miejscu wpieprzyć. Jak słyszę chłopaków z mojej klasy jak wyśmiewają jakąś dziewczynę, bo wygląda czy ubiera się tak czy siak, to po prostu tylko się pilnuję, by do nich nie podejść. A niektóre dziewczyny tylko patrzą na ciuchy, to samo. ! Nie powiem, znam też w gimnazjum osoby, które są naprawdę wspaniałe (mniej lub bardziej), ale nie mogę znieść, że przez kilka godzin muszę otaczać się ludźmi, których w większości nie trawię. Chcę już wakacje. Tak bardzo, cholera. Im więcej o nich myślę, tym bardziej chce mi się płakać. Kiedy one nadejdą, ile można czekać...mam wszystkie dosyć. Mam teraz tyle sprawdzianów, kartkówek, że ledwo co znajdę czas na ćwiczenia, czy wejście na laptopa. To jest porażka.
Koleżanka strzeliła dzisiaj wielkiego focha, bo..no właśnie, co. ? Sama nie wiem o co jej chodzi.
Humorki jakieś ma i nie pasuje jej nie wiadomo co. Ciągle bezczelnie patrzy się na moją fryzurę, a jak zapytam się jej o co jej chodzi, to albo mówi, że mam obciętą grzywkę na emo (co takiego. ?) albo się nie odzywa. A co ją obchodzi jak mam obciętą. ? Moja grzywka chyba, kurde no. Nic w tym nadzwyczajnego, ale zaczyna mnie to irytować.
Jak jeszcze pomyślę, że muszę się nauczyć do sprawdzianu i kartkówki na jutro (nie mówiąc już o zadaniu), to się załamuję. Mam nadzieję, że przynajmniej u Was nie jest tak kiepsko, co. ?

Ćwiczenia :
* 100x skipów 'a'
* 100 brzuszków
* 100 pajacyków
* 2 dzień A6W
* 20 przysiadów plie
* 10x podnoszenie nogi
* 50x wymachów nogą w bok
* 60x nożyc pionowych i poziomych
* 200 podskoków na skakance
* 45 minut biegania na wf-ie
Na razie przestaję robić tyle brzuszków tylko mniej, ponieważ dostałam okres i boli mnie brzuch. Więcej nie dam rady w tym stanie.


poniedziałek, 5 maja 2014

#15 Pucharowo + 2 dzień Skinny Pink Diet.


Zabijcie mnie. :) Naprawdę, zabijcie. Powinnam dostać medal i to złoty. ! O, i puchar. ! 
Za spieprzenie czegoś, co się ledwo zaczęło. Nie mam już do siebie siły. Czy tak trudno powiedzieć to cholerne 'nie'. ? No nie, to tylko jeden wyraz. ! Ale oczywiście że nie powiem, bo po co. ? Lepiej przytaknąć głową i jeść, nie ma co. Brawo dla mnie.
Szło mi tak pięknie..właśnie, szło. Postanowiłam dzisiaj, że będę na kilku walach ryżowych i obiedzie. Żeby nie było, niby 5 posiłków dziennie. Jeden wafel o 6 rano, drugi o 9, trzeci o 12, obiad o 15 i czwarty wafel o 18. Piękny plan, prawda. ? Ale wszystko szlag trafił, przyjechali nagle goście. Oo i kupili dla wszystkich po kebabie. Dosłownie podstawiono mi go pod nos.
Podziękowałam i powiedziałam, że nie zjem bo jestem najedzona, ale sam wzrok mojej mamy mówił, że jak nie zjem to mnie wieczorem ukatrupi i zabierze do lekarza, och jak miło. :))
Chyba zwymiotuję..jestem napchana, o wiele za dużo. Zaraz pęknę, tyle zjeść..
Podsumowując, piękny dzień zawalony. Spieprzony po całej linii, a co.
Ćwiczenia : 
* 55x nożyc pionowych i poziomych
* 100 pajacyków
* 10x unoszenie nogi w siadzie prostym
* 50x wymachów nogą w bok
* 20 przysiadów Plié
* 250 brzuszków
* 1 dzień A6W
Co do A6W to ja robię z pomocą aplikacji na androida 'Aerobiczna Szóstka Weidera A6W'. Moim zdaniem przydatne, nie musisz się zastanawiać czy robisz to co trzeba i tyle razy ile trzeba, a jest jeszcze zobrazowane dokładnie jak wygląda każde z ćwiczeń. Jak ktoś chętny do tych ćwiczeń, to tą aplikację polecam.


niedziela, 4 maja 2014

#14 Szmaragdowe światło + koniec Alice's Diet + 1 dzień Skinny Pink Diet.

Bilans :
* kajzerka - 178 kcal
* jogurt owocowy - 118 kcal

Razem : 296 kcal / 500 kcal

Nareszcie mogę spokojnie, normalnie napisać, jak mi tego brakowało. !
Więc zacznę od tego, że rzucam Alice's Diet. Jak dla mnie naprawdę dobra dieta, ale nie mogę.
Codziennie muszę zjeść obiad, (bo jak wiadomo mama mi nie odpuści, a jeśli zjem chociaż małą porcję to już jest dobrze) a w tej diecie są dni głodówki, no na samej wodzie i herbacie.
A to nie przejdzie.
Szukałam innych diet na internecie i Waszych blogach, na początku znalazłam Giovanni's 30. Zachęcająca, ale są dni na samych jabłkach. Odpada, następna.

Po przekopywaniu i rozważaniu kilku/kilkunastu diet, wybrałam właśnie SPD.
Wydaje mi się odpowiednia. Co z tego będzie, to zobaczę, ale mam nadzieję, że mi się uda.
Pozostało tylko czekać. :)


Ćwiczenia :
* 240 brzuszków
* 50x nożyc pionowych i poziomych
* 100 pajacyków
* 10x unoszenie nogi w siadzie prostym
* 50x wymachów nogą w bok
* 20 przysiadów Plié

sobota, 3 maja 2014

#13 Ograniczam do kilku słów + 6,7 dzień Alice's Diet.

Cześć chudzinki, dzisiaj dużo nie napiszę, bowiem piszę z tel. ._.
Od 2 dni psuł mi się laptop (a w tym internet) i skończyło się na tym, że postanowiłam przeinstalować system. Do tej pory to robię, jutro już napiszę normalnie.
Dzisiejszy limit nie przekroczony, dzień zaliczony, ćwiczenia także.
Jutro już normalnie wejdę też na Wasze blogi, przepraszam że dzisiaj tego nie zrobię, ale z telefonu nie dam rady, bo to naprawdę trudne. Hahah dla mnie wszystko jest trudne.
Więc to tyle, tak krótko bo fatalnie się pisze z tel. Jeszcze raz Was przepraszam i do jutra miśki. <3

czwartek, 1 maja 2014

#12 "Jak feniks z popiołów powstaje.." + 4,5 dzień Alice's Diet.

Witajcie chude aniołki, przepraszam, że wczoraj nie napisałam, ale nie miałam siły. Byłam padnięta, nie dałam rady psychicznie. Czemu. ? Bo kolejny raz zawaliłam. Jak jeden dzień, to drugi też musiał się spieprzyć...Wczoraj zjadłam z 700 kcal, to straszne.
Ale dzisiaj już jest lepiej. O mało co. ! Rodzicom zachciało się jechać na lody i oczywiście byłam namawiana. Powiedziałam, że mi się nie chce, wolę zostać. Ale nic nie skutkowało, w szczególności na mamę, bo drugi raz z rzędu nie chciałam jechać. Ostatnio było do wujka..
Ale tym razem jakbym zjadła lody, to nie wybaczyłabym tego sobie. Trzeci raz z rzędu zawalić. ? O nie ma mowy.
Zmieściłam się ładnie w dzisiejszym bilansie i z powrotem powracam do diety, którą mam nadzieję, już nie będę zawalać. Ale nie wiem jak to będzie z dniami głodówkowymi.
Mama mi daje spokój (jeśli można to tak nazwać), jak zjem obiad. Muszę zjeść obiad, bo nie odpuści. Nie wiem co ja zrobię, będę chyba co chwilę chodzić do toalety i wypluwać jedzenie, jeśli się nie domyśli.
A zaczęła się majówka, czas na odpoczynek od szkoły. Och, nareszcie. !


Bilans :
* 2 kromki chleba - 130 kcal
* plasterek sera żółtego - 53 kcal
* mały kawałek piersi z kurczaka - 45 kcal
* połowa gałki tłuczonych ziemniaków - 26 kcal
* mizeria - 5 kcal

Razem : 259 / 300 kcal


Mimo zawalonych dni, waga wciąż się utrzymuje, a nawet spada.
Po jedzeniu mam 45 kg, a przed 43-4 kg. Już się bałam, że pokaże się z 1-2 kg więcej.
Jeśli do wieczora zgłodnieję, to mam jeszcze 40 kalorii do dyspozycji hahah. A jeśli nie zgłodnieję, to będę wdzięczna. :)

Ćwiczenia :
* 220 brzuszków
* 40x nożyc pionowych i poziomych
* 50 wymachów nogami w bok
* 200 pajacyków
* 10 minut szybkiego biegania
* 20 przysiadów Plié
* 10x unoszenie nogi w siadzie prostym

Spróbowałam dzisiaj przysiadów Plié, które podobno są dobrym ćwiczeniem na szczupłe uda. Może coś w tym jest, baletnice, które są szczupłe je przecież robią. I jak chodziłam na zajęcia taneczne, a miałam z choreografką, która też zajmuje się baletem, wśród innych zawsze były też te przysiady. Zrobiłabym ich więcej, jednak nadal mam problemy z kolanami, które nie przestają boleć.
A co do ostatnich ćwiczeń na uda z unoszeniem nogi, to chodzi w nim dokładnie o to : "Unoszenie prostej nogi w siadzie. Usiądź w siadzie prostym. Żeby zabezpieczyć plecy, możesz oprzeć je o ścianę. Zegnij prawą nogę w kolanie, lewą pozostaw wyprostowaną. Stopę lewej nogi ustaw w pozycji flex, czyli w zgięciu. Wykonaj wdech, następnie na wydechu unieś prostą nogę w górę najwyżej jak potrafisz. Utrzymując nogę w górę ponownie wykonaj wdech, po czym opuść nogę i zatrzymaj tuż nad podłogą. Ćwiczenie powtórz 10 razy, po czym zmień stronę." Stąd -> [klik]
A Wam jak minął dzień. ? :)